adikru41's Journal, 20 Jun 24

przyjacielu, spróbuj keto lub innego low carba. szczerze polecam. ale najpierw polecam edukacje co jest czym i co sie z czym je, zebys podjął decyzje swiadomie i znal niektóre konsekwencję btw ograniczenia energii tak bardzo jak planujesz najprawdopodobniej doprowadzi Ciebie do jojo, przemęczenia, zamulenie, wypadania włosów i generalnie będzie lipa w uj :D 

hopsasa dzięki za opinię 

A ile TDEE Ci wychodzi przy założeniu stacjonarnego trybu życia?  

Raczej proszenie się o jojo. Przy 50% wyjdzie ci deficyt około 1300kcal to jest mocnym overkillem. Polecałbym raczej coś koło 500-700kcal deficytu. Efekty wagowe bądą ale będzie też zmęczenie psychiczne, fizyczne i gorsze samopoczucie 

siwern całkowita przemiana materii u mnie przy stacjonarnym to 2200 kcal 

Moim skromnym zdaniem to kiepski pomysł, to co się sprawdza w moim przypadku to stopniowe, lecz trwałe zmiany w diecie. Tak jak tutaj inni wspomnieli, duże restrykcje prowadzą do napadów objadania się. Generalnie zwykle problem jest bardziej psychologiczny i o tym aspekcie bym pomyślał, niż restrykcje. 

Ale nie jestem żadnym autorytetem oczywiście, zwyczajnie trochę o tym zaczynam czytać. 

Ok, czyli 1100 kalorii/dzień u dorosłego faceta... To już lepiej zrób sobie krótki post startując z keto. Łatwiej nie jeść przez dwa, trzy dni, niż jeść jak niska nastolatka. Ogólnie to strasznie często, przynajmniej takie mam wrażenie, zmieniasz sposób tracenia wagi. To bez sensu. Deficyt kaloryczny, ćwiczenia, odpowiednia ilość białka i zmniejszenie kiepskich węglowodanów powinno wystarczyć. Tylko, że to trzeba utrzymywać przez kilka/kilkanaście tygodni, a nie zmieniać raz w miesiącu. Przytyłeś pewnie też nie z miesiąca na miesiąc tylko trwało to długo. Tak samo będzie z gubieniem wagi. Pozdrawiam  

jeżeli nie jesteś rozćwiczony siłowo (czyli minimum pół roku regularnego targania sztangi).. i nie wchodzisz na tak niską kalorykę z co najmniej low carba (min 50% tłuszcz) i dodatkowo nie jesteś zorientowany jak jeść mało kalorycznie ale gęsto odżywczo to nie skończysz dobrze. i wbij sobie do głowy, że nie patrzymy na wagę a na % tłuszczu. bo wynikowo możesz i ważyć więcej ale być chudszy. ..albo stracić dużo kg i się jeszcze bardziej ulać (zwłaszcza gdy nie jesteś rozćwiczony). rewolucję to ty sobie zrób ale w głowie na początek. 

myślę, że na dłuższą metę 1100 nie będę przyjmował tak jak radzicie.. ale zauważyłem po ostatniej diecie jak zaczynałem od 500, że pomogło mi to od strony psychologicznej 

najwidoczniej problem z psychiką jest u ciebie związany z cukrem. wejdź na normalny LC. takie ~50% energii z tłuszczu (zwierzęcego a nie jakieś oleje i inne trujące rzeczy) a zobaczysz jak z dnia na dzień nastrój zaczyna się wypłaszczać. nie ma zjazdów psychicznych itp. na wszystko masz zwyczajnie wywalone jajca. i zapomnij o kaloryce. traktuj ją jako ciekawostkę. to samo wagę. samopoczucie i lustro. a nie cyferki 

doprecyzowując: wyceluj tak aby: B25, W25, T50 mniej więcej pojechało ci przez jakieś 3 miesiące. B może być więcej. ale nigdy mniej jak 20. i po takim okresie zdaj swoje relacje. zapewniam, że określisz swoje obecne jako bardzo miernie wtedy. oczywiście nie osiągniesz tego stosunku BT łatwo na roślinach. dlatego wszelakie myśli w tym kierunku tym szybciej zabij im się wyklują. w roślinny sposób nie da się żyć zdrowo (nie licząc wegetacji - ale to nie życie). stąd nazwa - wegeta-rianizm. 

Dzięki Vibo za rady. Zauważyłem, że bardzo zaczęły smakować mi warzywa. Już mam zaplanowane na jutro rzodkiewki, pomidory, ogórki. Dzisiaj na kolację było 200 gramów konserwowych i jadłem je bardzo powoli 

no to masz niewdobory 

one wyjdą mocno wyjdą za rok albo mniej 

Oby los był dla mnie łaskawy  

nie będzie. 

Stosuje suplementację witaminową, może to mnie uchroni  

bardzo wątpię  

Koniec z podjadaniem narazie się sprawdza